Mam wrażenie, że w ostatnim czasie otaczam się osobami, które bezustannie (może to zbyt mocne słowo, ale na pewno za często) marudzą i narzekają.
Narzekają, bo słońce za słabo świeci, bo pada deszcz, bo dzień jest za krótki albo za długi, bo coś trzeba, albo nie trzeba. Bo co innego można robić jak nie narzekać! Marudzenie dla samego marudzenia, jednak nic konstruktywnego z tego nie wynika. Absolutnie nic.
Chyba łatwiej jest po prostu marudzić i kręcić nosem, zamiast wziąć sprawy w swoje ręce i próbować zmienić coś, co nam nie odpowiada.
Marudzenie nic przecież nie daje, nie jest środkiem dzięki któremu rozwiąże się to, co nam się nie podoba. Narzekanie niczego nie zmienia. Narzekanie to droga na skróty, która nigdzie nie prowadzi. Im częściej narzekamy, tym gorzej się czujemy i wzrasta nasza frustracja i niezadowolenie. Błędne koło.
Od dzisiaj koniec z narzekaniem! Odcinam się od ludzi, którzy mają muchy w nosie a nawyk narzekania zamieniam w nawyk wyszukiwania pozytywów.
Są przecież wakacje, pogoda dopisuje, termometr wskazuje ponad 30 stopni, jest naprawdę gorąco. Często jeździmy nad jezioro, woda jest idealna do kąpieli. Fajnie spędzamy czas :)
Komentarze
Prześlij komentarz