George Bayron napisał kiedyś, że:„Gdy rodziła się nasza planeta,
zdarzyło się na wybrzeżu Montenegro
najpiękniejsze spotkanie ziemi i morza”
Przyznać muszę, że trudno się z nim nie zgodzić. Czarnogóra oczarowała mnie całkowicie. Nie wiem czy to zasługa pogody, wakacji, urlopu czy wina :) Góry, wspaniała przyroda, piękne plaże z krystalicznym morzem i wiele miejsc wartych zobaczenia.
Państwo jest wielkości województwa mazowieckiego. Udało się jednak "upchnąć" tu wszystko, co jest człowiekowi potrzebne do
szczęścia w kwestii zapierających dech w piersiach widoków.
Spotkanie z Czarnogórą rozpoczęliśmy od zwiedzenia Budvy - najbogatszego i tym samym najdroższego miasta.
Zanim weszliśmy do Starego Miasta przespacerowaliśmy się portem w którym mijaliśmy przydrożne stragany, wodne taksówki oraz robiące wrażenie prywatne jachty.
Do Starego Miasta można wejść przez dwie bramy: Morską lub Lądową.
Po wejściu na starówkę powłóczyliśmy się bez większego celu wąskimi i krętymi uliczkami.
Następnie zjedliśmy obiad w jednej z tutejszych restauracji.
Smak oliwek, past oraz lokalnego pieczywa okazał się bezcenny.
Następnie zjedliśmy obiad w jednej z tutejszych restauracji.
Smak oliwek, past oraz lokalnego pieczywa okazał się bezcenny.
Cytadela (wejście płatne - 2,5 Euro). Warto wejść ze względu na piękne widoki. Z murów twierdzy można podziwiać okoliczne plaże, budvańską starówkę oraz pobliską wyspę św. Mikołaja, która jest nazywana przez miejscowych ,,Hawajami".
Pomnik Tancerki.
Gdzieniegdzie na
balkonach
wisi pranie, a na bruku wylegują się koty.
Jedno z moich ulubionych zdjęć zrobione podczas spokojnego spaceru kamiennymi uliczkami starej Budvy.
Komentarze
Prześlij komentarz