Przejdź do głównej zawartości

Jajka z blaszki

Rodzinne gotowanie jest super. Łapię więc te ulotne momenty w kadr aparatu z telefonu. Zdjęcia wychodzą nieostre, ale przecież nie o to w tym wszystkim chodzi. Ważne jest, że spędzamy razem czas. Nie jest istotne, że to co ugotujemy nieco odbiega od perfekcyjnych kadrów z książki kucharskiej, że zapomnimy posmarować blaszki oliwą, że jest trochę krzywo, że w kuchni panuje chaos.

W sobotę wielkanocną przetestowaliśmy z synem przepis z książki ,,Rodzinna kuchnia Lidla" na jajka z blaszki.

Potrzebne są:
- plasterki szynki (najlepiej okrągłej). My nie mieliśmy użyliśmy szynki konserwowej w kształcie prostokątów i też się sprawdziła.
- starty żółty ser
- jajka
- sól, pieprz, szczypiorek

Piekarnik nastawiamy na 180 stopni. Foremkę od muffinek smarujemy oliwą (koniecznie) i wkładamy plastry szynki. Do środka wkładamy starty żółty ser. Do każdej foremki wbijemy 1 jajko. Doprawiamy solą i pieprzem. Całość wkładamy do piekarnika i pieczemy ok 6-7 minut. Po wyjęciu posypujemy szczypiorkiem.

Przepis bardzo prosty i szybki do wykonania, w sam raz na weekendowe śniadania. Jajka robią fajne wrażenie i co najważniejsze - smakują.







Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Magnesy na lodówkę

Pierwszy magnes z myślą ich zbierania kupiliśmy na wakacjach w Darłówku w 2012 roku. Do tej pory uzbieraliśmy ich 13. Większość pochodzi znad polskiego morza. Jest Darłówko, Łeba, Trzęsacz, Niechorze, Rewal, Dźwirzyno, Kołobrzeg, Ustronie Morskie i Gąski. Są magnesy z Pragi oraz z gór. Przed 2012 rokiem z wycieczek przywoziliśmy Aniołki, jednak nie był to chyba do końca trafiony pomysł. Anioł z piernika kupiony w Toruniu zmiękł i w konsekwencji odpadło mu ucho. Podobny los spotkał krakowskiego Anioła z masy solnej. Chyba pochłonął za dużo wilgoci. Coś innego musi nieść nam szczęście. Anioły nie są nam pisane :)

Moja lista marzeń

Do spisania listy tego, co chciałbym spełnić w swoim życiu zbierałem się od dłuższego czasu. Z chaosu, który miałem w głowie spisałem tzw. ,,bucket list”. Szczerze i bez napinania z kubkiem ciepłej herbaty w ręku, punkt po punkcie wpisywałem na kartkę o czym marzę. Lista nie jest zamknięta, podejrzewam nawet, że za jakiś czas któryś z punktów może zostać z niej wykreślony lub dodany. Przyznam, że jestem cholernie dumny ze spisania tych punktów, bo uświadomiło mi to, że nie definiuje mnie to co mam, ale co przeżywam, czego doznaję oraz że inwestuję w przeżycia a nie w rzeczy. Oto moja lista marzeń: 1. Zabrać syna na wycieczkę do Legolandu. ✅ 2. Wycieczka do Gruzji. Napić się gruzińskiego wina i zjeść chaczapuri. 3. Pojechać do Izraela i wykąpać się w Morzu Martwym. 4. Zobaczyć Jerozolimę. 5. Wejść na wulkan. 6. Napić się tequili i zagryzać ją cytryną. 7. Przejechać na rowerze 50 kilometrów. 8. Nauczyć się języka angielskiego w stopniu umożliwiającym swobodne komunikow...